Niestety to prawda..

 

Jeśli nie spotkamy się ze swoimi trudnymi emocjami nie będziemy w stanie zmienić ich czy wyleczyć.

Uciekanie od nich nic nie da, bo one nie znikną w Tobie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. One tam zostają i czekają aby przypomnieć o sobie w najmniej oczekiwanym momencie.

Stąd często możesz mieć czuć, że reagujesz nieadekwatnie do sytuacji, że jakaś mała pierdoła wyprowadza Cię z równowagi, że ktoś tylko zwróci Ci uwagę, a Ty zalewasz się łzami, że zobaczysz jedną małą rzecz i rozpoczynasz aferę stulecia.

Dlaczego?

 

Dlatego, że te emocje potrzebują z Ciebie wyjść. Wyjść na światło dzienne.

Ale kluczem do sukcesu jest odczucie ich świadomie.

Bo to nic nie da jeśli będziesz je bezmyślnie z siebie wydobywał.

Oczywiście jest to lepsze niż duszenie ich w sobie. Nie powiem, że nie. Najgorsze co można zrobić to udawać, że ich nie ma.

 

Natomiast te emocje nie zniknął same z siebie. To jest pomoc krótkotrwała, działa tylko na chwile aż do kolejnej sytuacji, która da się we znaki.

 

Nie zniknął, bo w tym wszystkim nie chodzi tak naprawdę o to co dzieje się teraz. To nie chodzi w tym wszystkim o te brudne naczynia czy o bałagan w szafie. Te emocje pochodzą z Twojego dzieciństwa. I to jak Twoje dzieciństwa wyglądało można zaobserwować po tym jak wygląda obecnie Twoje życie, a bardziej ro jak czujesz się w tym życiu, bo bardzo często jest tak, że niby wszystko się zgadza.

 

Masz gdzie mieszkasz, masz pieniądze, jesteś zdrowy, masz dzieci, przyjaciół, pracę – czego chcieć więcej?

No właśnie tego. Tego jednego a najważniejszego elementu brakuje – czyli Ciebie samej. Twojego szczęścia i dobrego samopoczucia, które zostało zakopane dawno dawno temu jeszcze, gdy byłaś mała.

Dlatego się wkurzasz o byle pierdołę, dlatego płaczesz, dlatego czujesz wyrzuty sumienia, bo to chodzi tak naprawdę o Twoich rodziców. O to jak Cię traktowali, o to co przeżyłaś. I nawet jeśli tego nie pamiętasz to nic nie szkodzi. To i tak w Tobie jest. I potrzebuje żebyś to w sobie przepracowała.

 

Dlatego słowem podsumowania, udawanie, że nie ma złych emocji jest tak samo bez sensu jak wyrzucenie termometru, gdy ma się gorączkę. Wiem, że to nieco sarkastyczny przekaz, ale bardzo prawdziwy.

I wiem jakie to jest trudne. Mi też nieraz się zdarza, że wole od czegoś uciec niż się z tym spotkać, bo czasem jest po prostu za trudno, za ciężko, za dużo. Czasem w tym wszystkim jest tak ogromna bezradność, że po prostu łatwiej jest nic nie robić niż zrobić cokolwiek. Najważniejsze, żeby wyłapywać te impulsy i działać pomimo ich, działać w inny świadomy sposób.

 

I tutaj oczywiście przychodzi na ratunek praca z wewnętrznym dzieckiem i zajęcie się jego emocjami

 

Pozdrawiam Cię od serducha i wierze, że dasz rade

 

Bo jak nie Ty to kto?

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *