Bardzo często to właśnie dzieci wysyłane są jako pierwsze na terapię.

Nie mówię tutaj o dzieciach z zaburzeniami rozwojowymi, bo to zupełnie inna kwestia i nie będę tutaj w nią wchodzić.

Mówię o dzieciach, które nie radzą sobie ze złością, są “niegrzeczne”, nie słuchają się, boją się, są zalęknione, nieśmiałe, niepewne siebie, uzależnione od komputera. Mówię o dzieciach, które sprawiają problemy wychowawcze, z którymi rodzice sobie nie radzą.

 

Dlaczego to właśnie one wysyłane są na terapię?

No właśnie.

Bo tak jest najprościej, bo najłatwiej jest powiedzieć, że to z dzieckiem jest coś nie tak, że to ono jest temu winne, jak w ogóle może w taki sposób się zachowywać? Gdzie ono się tego nauczyło?

(Rodzice łapią się za głowę.) U nas w domu tego nie ma. Łatwo można się domyśleć, dlaczego jest tak duże zapotrzebowanie na psychologów dziecięcych.

Tylko gdzie tak naprawdę tkwi problem?

W rodzicach – nie w dzieciach.

Tutaj następuje typowy efekt rozproszenia odpowiedzialności. Dużo łatwiej jest powiedzieć, że to jest wina dziecka, męża, teściów, rodziców niż moja własna. Ja sama zresztą tak robiłam wysłałam wszystkich dookoła na terapię tylko nie siebie 🙂

No bo jak to?

przecież gdyby on czy ona w ten sposób się nie zachowywał/a to ja bym tak się nie czuła? No bo jak to przecież to nie moja wina, że on czy ona tak mnie traktuje?

Prawda jest natomiast taka, że zmianę trzeba zacząć OD SIEBIE, nie od dziecka, nie od męża, nie od teścia tylko od siebie.

Bo jeśli my się zmieni to zmienią się też ludzie wokół nas i nasze otoczenie

Ja sama widzę po sobie, jak swoją zmianą zmotywowałam swoich bliskich do zmiany. Oczywiście może być też tak, że ktoś zdecyduje pozostać w starym schemacie (na to nie mamy wpływu), natomiast to będzie wybór tej osoby nie Twoja wina. Ty jedyne co możesz zrobić to zająć się sobą.

Toksyczne relacje wraz z pracą nad sobą zniknął, przestaną funkcjonować w naszym życiu.

Dlatego NIE. Nie zaczynamy od dziecka. Zaczynamy od siebie. Jeśli Ty się zmienisz to Twoje dziecko pójdzie w Twoje ślady. Bo tak naprawdę – w jaki sposób dzieci uczą się jak radzić sobie ze złością czy smutkiem? W jaki sposób zdobywają poczucie bezpieczeństwa lub jego brak?

Właśnie poprzez obserwację swoich rodziców i doświadczenie. Rodzina to jest system. Jeśli jedno z systemu zmieni się reszta na to odpowie. Nie ma innej opcji.

Dlatego zmianę zaczynamy od siebie.

Dlatego ja w swojej praktyce, pracuje z rodzicami, a nie dziećmi i efekty są naprawdę fenomenalne

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *