Tak bardzo staramy się pomóc innym, że często zapominamy w tym wszystkim o sobie.
Pomoc jest super i pomoc jest mega ważna, ale nie możemy zapomnieć w tym wszystkim o sobie. Bo nie będziemy w stanie komuś tak szczerze pomóc, jeśli sami nie będziemy mieli w sobie siły. Częstym mechanizmem obronnym i ucieczką przed emocjami jest właśnie pomaganie innym, bo jako dzieci tylko wtedy byliśmy zauważeni czy docenieni, kiedy robiliśmy coś dla swojego rodzica.
Nie mówię o tym, żeby nie pomagać wcale tylko, żeby zobaczyć czy nie robisz czegoś ponad swoje siły, czy nie zatracasz się dla innych, zapominając w tym wszystkim o sobie, czy nie uciekasz w ten sposób od swoich emocji – lęku, strachu, smutku.
Sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich, ale warto zastanowić się i złapać oddech i równowagę na ile jestem w stanie pomóc? Na ile z tych rzeczy mam wpływ? Czy nie poświęcam się przypadkiem dla innych kosztem siebie, uciekając od tego wszystkiego co we mnie?
Jeśli nie czujesz się na siłach nie musisz tego robić. I to też jest okey.
Ja wiem, że wraz z pomaganiem wiąże się poczucie bycia ważnym, potrzebnym, zauważonym czyli dokładnie te uczucia, których brakowało nam, gdy byliśmy mali, których każdy z nas potrzebuje. Znam osoby, które tak bardzo pomagały innym, że totalnie zatracały w tym siebie. To jest chwilowe uczucie ulgi, satysfakcji, zadowolenia, ale na dłuższą metę nie rozwiązuje problemu ani nie zmienia emocji, które kryją się pod spodem i jak lawina chcą w nas uderzyć.
Znam bardzo dobrze ten schemat, bo sama w takim schemacie funkcjonowałam przez wiele lat. I nie chodzi mi o to, żeby patrzeć na to zero – jedynkowo. Albo pomagam turbo dużo albo nie pomagam wcale, bo życie nie jest czarno białe. Chodzi mi o to, żeby znaleźć w tym wszystkim równowagę. Szczególnie tyczy się to osób, które mają cechy osobowości zależnej. Łatwo jest złapać się w pułapkę pomagania.
A gdzie jest przestrzeń na Ciebie i na Twoje emocje? Kiedy będziesz miała czas na to, żeby przyjrzeć się temu co w Tobie jest żywe? Co w Tobie się dzieje?
Oprócz tego mamy często bardzo silny schemat tego, że jeśli zajmujemy się sobą to oznacza, że jesteśmy egoistyczni, że najpierw powinniśmy zbawić cały świat dopiero później zająć się sobą. Uważam, że jest zupełnie na odwrót. Zmianę powinniśmy zacząć od siebie, a dopiero później będziemy mogli pomóc innym. Jak mamy pomagać innym skoro sami w środku czujemy pustkę?
To tak jakbyśmy chcieli dać komuś wodę do picia, samemu mając pustką szklankę. Dopiero, gdy będziemy mieli coś w środku będziemy mogli się tym podzielić.
Jak chcemy dać komuś wsparcie emocjonalne skoro sami nie radzimy sobie ze swoimi emocjami? Jak chcemy zając się innymi skoro nie zajmujemy się sobą? To się nie może udać. Będziemy tkwili w iluzji i zaspokajali się tylko chwilowo, bo na dłuższą metę to i tak wszystko wyjdzie i tak ta iluzja pęknie, a wtedy emocje uderzą ze zdwojoną siłą. Bo one już teraz do Ciebie pukają. Zobacz tutaj jestem, zobacz proszę zajmij się mną – i my uciszamy te głosy, jeszcze bardziej przechodząc w działanie. Im silniejsze emocje, tym bardziej chcemy od nich uciec. Tym bardziej chcemy je uciszyć.
Dlatego bardzo zachęcam, żeby przyjrzeć się bliżej temu co dzieje się w środku, co mówi Twoje ciało i jakie odczuwasz emocje.
Jeśli czujesz lęk, jeśli czujesz smutek – te emocje mają swoją źródło. Jeśli wewnątrz będziesz odczuwał spokój – to co dzieje się na zewnątrz, nie będzie aż tak mocno w Ciebie uderzać i będziesz mógł zachować w tym wszystkim zdrowy rozsądek.
Wysyłam Wam dużo miłości, bo każdemu teraz się przyda.